Story time - czego NIE robić

Story time - czego NIE robić

Drodzy, dzisiejszy post przyjmie trochę inną formułę, bo choć jest edukacyjny, to nie będzie zawierał informacji produktowych, czy też wiedzy o montażu mebli kuchennych.

Tematy które znajdują się na blogu najczęściej pojawiają się w naszych głowach podczas pracy. Jednak najczęstszym impulsem podczas którego jest ogromna ochota napisania postu są wpadki, przeoczenia, czy błędy projektowe. Stało się tak i tym razem.


Opowieść ku przestrodze. Meble z Castoramy, blaty zostały przez Klienta zamówione 3 tygodnie przed rozpoczęciem naszych prac i zlecone do docięcia na wymiar przez sklep. Wchodzimy na montaż, piękne świeże mieszkanie, czyste białe ściany, jedynie z położonym fartuchem kuchennym z płytek. W drzwiach mijamy się z budowlańcem, który wykonywał cały remont, po krótce nam opowiada o przygodach jakie go spotkały podczas równania ścian. Zauważa też, że musiał równać fartuch klejem, dlatego płytki tak bardzo odstają od ściany. Inwestor z kolei zauważa, że szafek wiszących nie ma, ale bardzo mu zależy aby szafki dolne były idealnie zlicowane z fartuchem. Przyjmujemy informację i zabieramy się do pracy.

Kuchnia w kształcie litery L, przy czym w rogu była szafka narożna 93x93, po lewej słupek z piekarnikiem, a po prawej reszta zabudowy. Pamiętając prośbę inwestora, musieliśmy zmieścić szafkę 93cm w 90cm przestrzeni. Z pomocą przyszedł nam zapas płyty jakie daje producent w tylnich częściach korpusu. Spłyciliśmy je o 3cm, dzięki czemu powstała szafka 90cm i idealnia zlicowała się z płytkami. Reszta szafke poszła już gładko, bez większych trudności.

W dniu wczorajszym przyjechały blaty, położyliśmy je, dokończyliśmy wszystko z otrzymanym projektem i zadzwoniliśmy po inwestora. Przyjechała Jego druga połówka - żona. Spojrzała na kuchnie i z dozą zaskoczenia zapytała, czemu chcemy aby odebrała kuchnię w połowie naszej pracy? My z zaskoczeniem odpowiadamy, że przecież już jest wszystko ukończone, nawet wyrobiliśmy się mocno przed czasem więc nazajutrz lokatorzy mogą się wprowadzać. 

Pani wychodzi z mieszkania, po chwili wraca i wręcza nam projekt, który różnił się "drobnym szczegółem". Zawierał szafki wiszące.

Po dłuższej przepychance słownej między małżonkami, zostało ustalone, że szafki wiszące mają być i koniec. Jak to się mówi "klient nasz Pan", zatem podjęliśmy prace, choć łatwy początek nie był, bo kartony z szafkami wiszącymi trzeba było zlokalizować. Po godzinie oczekiwania zlokalizowano szafki na busie firmowym u jednego z pracowników. 

Po kolejnej godzinie szafki już u nas były, mogliśmy rozpoczać pracę, ale po złożeniu wiszącej szafki narożnej - już wiedzieliśmy, że coś tu nie pasuje... Wymiary tej szafki to 63x63, jeżeli obok znajduje sie 30cm to mamy łącznie 93cm. Fartuch nadal na 90cm. Górnych szafek nie da się tak prosto spłycić jak dolnych.

Jeżeli zamontujemy szafki wiszące i będziemy mieć dystans 93cm i nawet jeżeli inwestor przymknie oko że, po odsunięciu dolnej szafki, nie będzie ona zlicowana z fartuchem to... zabraknie blatu. 


Dlaczego tak się wydarzyło? 


1. Pomiary zostały zrobione PRZED położeniem płytek. W samym projekcie nikt nie uwzględnił, że szafki będą zdystansowane.

2. Niezgodność małżonków doprowadziła do tego, że dysponowali różnymi projektami, i o ile naszą pracę można było w miarę bezkolizyjnie dopasować, to o tyle pracę budowlańca już nie. Płytki położył tak jak projekt mówił, gdyby szafek wiszących nie było - udałoby się wszystko spasować.

3. Klient nie zdecydował się na konsultację projektu przed montażem, mimo złożonej propozycji.

4. Blaty zostały docięte na podstawie pomiarów z projektu, nie fizycznych pomiarów po złożeniu szafek. Pamiętajmy, że od tego są montażyści by zrobić to na miejscu. Są w stanie wtedy dopasować blaty, nie tylko do szafek ale i do kątu ścian. 

No tags added.